Co czuje człowiek pozbawiony domu?
Jak reagujemy my - nowosolanie, Polacy – na widok bezdomnego?
Jak reagujemy my - nowosolanie, Polacy – na widok bezdomnego?
Między innymi te pytania skłoniły nas do zainteresowania się problematyką bezdomności, która, według nas, łączy się z tolerancją – postawą tak często deklarowaną przez wiele osób.
Temat ten absorbował nas przez kilka tygodni. Odwiedziłyśmy Dom Brata Alberta, który znajduje się w Parku Odra w Nowej Soli, by porozmawiać z panem Aleksandrem Tomaszewskim, kierownikiem Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta wspierającego bezdomnych w naszym mieście.
Przeprowadziłyśmy również ankiety, także wśród uczniów naszego gimnazjum, i wykorzystałyśmy informacje zamieszczone w Internecie.
Okazuje się, że bezdomność dotyka od kilkunastu do kilkuset tysięcy ludzi w Polsce i jest bez wątpienia poważną kwestią społeczną. Człowiek pozbawiony domu traci poczucie bezpieczeństwa i możliwość zaspokojenia niezbędnych potrzeb, w tym własnego rozwoju.
Ludzie bezdomni, których zazwyczaj spotykamy w miejscach publicznych, budzą najczęściej lęk. Większość społeczeństwa nie toleruje ich zachowań i dlatego są traktowani jak zło konieczne.
Ponadto, patrząc na nich, zakładamy z góry, że „to przecież jakiś pijak”.
Jednak problem bezdomności wiąże się nie tylko z alkoholem. Powodów jest więcej: utrata pracy, rozwód, kłótnie w rodzinie, choroba. Często ci ludzie są bardzo samotni i nie mogą liczyć na pomoc ze strony rodziny czy przyjaciół. Wśród nich są młodsi i starsi.
Zdarza się, że bezdomni są również źle traktowani przez służbę zdrowia, bo przecież skoro bezdomny, to i nieubezpieczony, czyli nie zasługuje na normalne leczenie czy hospitalizacje.
Można by przytoczyć wiele przypadków agresji wobec ludzi bezdomnych, takich jak: pobicia, podpalenia czy ugodzenia nożem, ale chyba najbardziej ci ludzie narażeni są na atak mrozów, gdyż każdej zimy umiera z wychłodzenia mnóstwo ludzi niemających dachu nad głową.
NIESIEMY POMOC UBOGIM I BEZDOMNYM - rozmowa z panem Aleksandrem Tomaszewskim, kierownikiem Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta w Nowej Soli
D: Dzień dobry.
K: Dzień dobry.
D: Zanim porozmawiamy o działalności placówki, którą Pan kieruje, proszę nam powiedzieć, czym się Pan zajmował przed podjęciem obecnej pracy?
K: Przed podjęciem tej pracy prowadziłem gospodarstwo ogrodnicze w Rudnie. Uprawiałem tam ogórki i pomidory pod folią.
D: Czy Dom im. św. Brata Alberta zawsze znajdował się w tym miejscu, czy zmieniał swoją siedzibę?
K: Dom został założony w tym miejscu, po byłym przedszkolu Fabryki Nici Odra. Obejmował cały budynek, który teraz przejęła Opieka Społeczna.
D: Co Pana natchnęło do założenia Domu?
K: Dom Brata Alberta został założony w czasach przemian po systemie komunistycznym, gdy były przemiany społeczno-gospodarcze. W tym okresie nastąpiło duże bezrobocie i Ci ludzie, którzy stracili pracę w Odrze, w Dozamecie, nie mieli po prostu za co przeżyć. Aby pomóc tym ludziom, stworzyliśmy stołówkę Brata Alberta.
D: Czy wystąpiły jakieś problemy z założeniem tego Domu?
K: Na pewno były jakieś problemy. Chodziło głównie o pieniądze na wyremontowanie Domu. Towarzystwo było założone przez Pana Jerzego Ceglarka z Urzędu Miasta. Kierował on wtedy robotami publicznymi, toteż w pracach remontowych brali udział ludzie, którzy pracowali w ramach tych robót.
D: Czy mógłby pan nam wyjaśnić nazwę instytucji?
K: Instytucja powstała 30 lat temu w okresie stanu wojennego. Na początku Towarzystwo nosiło nazwę im. Adama Chmielewskiego. Państwo nie chciało się zgodzić na imię świętego. Św. Brat Albert zaczął pracę z bezdomnymi w XIX w. i prowadził ją na przełomie XIX-XX w.
D: Czy może Pan wymienić etapy powstawania tego Domu?
K: Pierwszym etapem było znalezienie osób, które zostaną członkami Koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Kiedy zbierze się 15 osób, decyzję podejmuje Zarząd Główny we Wrocławiu i daje pełnomocnictwo do założenia Domu.
D: Jak funkcjonuje Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta w Nowej Soli ?
K: Postawą funkcjonowania Koła Towarzystwa św. Brata Alberta jest statut. Mówi on dokładnie, kiedy należy robić zebrania oraz jak się rozliczać.
D: Dlaczego zdecydował się Pan pomagać bezdomnym?
K: Dlatego, że państwo jest niewydolne i nie jest w stanie pomóc im w skuteczny sposób. Samo dawanie zasiłków to mało, ponieważ taki człowiek dostanie zasiłek i go przepije. U nas dostanie jedzenie i pracę – może posprzątać park.
D: Jakie są przyczyny bezdomności ?
K: Przyczyn jest bardzo dużo, ale głównymi są alkoholizm oraz bieda.
D: Jest sposób wyjścia z bezdomności?
K: Owszem, jest wiele sposobów wyjścia z bezdomności. Pracujemy z tymi ludźmi, rozwiązujemy ich problemy i próbujemy im pomóc. Chociaż jest to bardzo trudny proces, kilku osobom się udało.
D: Jak można uchronić się przed bezdomnością?
K: Najlepiej to nie pić, gdyż alkoholizm jest główną przyczyną bezdomności. Należy również żyć zgodnie z wartościami, najczęściej chrześcijańskimi, wtedy człowiek poradzi sobie w każdej sytuacji.
D: Czy jest Pan zadowolony ze swojej pracy? Jeśli tak, to dlaczego ?
K: Jak najbardziej. Taka praca daje dużo satysfakcji. Jestem samodzielny w pracy, co jest bardzo ważne. Poza tym codziennie spotykam ludzi z różnymi przeżyciami.
D: Dziękujemy za rozmowę. Do widzenia.
K: Ja również dziękuję. Do widzenia.
NIGDY NIE JESTEŚMY TAK BIEDNI,
ABY NIE STAĆ NAS BYŁO NA UDZIELENIE POMOCY BLIŹNIEMU – Mikołaj Gogol
Naszym kolejnym rozmówcą był Podopieczny Domu Brata Alberta, który od 25 lat jest bezdomny.
Na pytanie: W jakich okolicznościach stał się bezdomnym? Odpowiedział:
- Jestem, a raczej byłem wykształconym człowiekiem. Przez jedno potknięcie moje życie legło w gruzach Często wyjeżdżałem w delegacje. Zacząłem pić, umawiać się z innymi kobietami. O wszystkim dowiedziała się moja żona. Wyrzuciła mnie z domu. Od tamtej pory zacząłem coraz więcej pić, straciłem pracę i znalazłem się na ulicy. Nadal piję. Mam teraz rentę socjalną, chodzę na posiłki do Brata Alberta, czasami dobrzy ludzie dadzą mi coś do zjedzenia.
NAJGORSZYM GRZECHEM WOBEC NASZYCH BLIŹNICH NIE JEST NIENAWIŚĆ,
LECZ OBOJĘTNOŚĆ – George Bernard Shaw
By przekonać się, co sądzą o bezdomnych nowosolanie, przeprowadziłyśmy krótką sondę uliczną.
Niestety, nie wszyscy chcieli się wypowiadać na ten temat, wielu odmówiło odpowiedzi na nasze pytanie. Opinie były różne, o czym można się przekonać, czytając wypowiedzi mieszkańców naszego miasta:
- Uważam, że bardzo często jest tak, że w nieszczęśliwych okolicznościach człowiek staje się bezdomny. W końcu on sam sobie tego nie wybrał, zazwyczaj jest tak, że stracił pracę lub żona wystawiła mu walizkę za drzwi.
- No cóż biedni są, ale nie za bardzo ich lubię. Starsze osoby mają rentę i gdyby jej nie przepijali, mogliby za nią przeżyć.
- Sądzę, że państwo powinno dać im jakieś mieszkania, powinno pomagać bezdomnym.
- Jest ich u nas dosyć sporo, państwo powinno się nimi zaopiekować.
- Są bezdomnymi z własnej winy, ponieważ mieli kiedyś swoje domy, rodziny i nie potrafili o nie zadbać.
- Przykro mi, że tak dużo ich jest, ale nie są bezdomnymi z własnej winy, tylko z tego, że nie ma pracy, a bez pracy nie ma domu i jedzenia.
- Co oni robili, jak byli młodzi? Powinni byli zadbać o swoje rodziny, dzieci, żony.
- Sami wybierają sobie takie życie. Często jest to przypadek, ale zazwyczaj własna wola.
NIETOLERANCJĘ
TRZEBA ZWALCZAĆ U KORZENI DROGĄ NIEPRZERWANEJ EDUKACJI – Umberto Eco
Zróżnicowane opinie wyrazili również uczniowie naszego gimnazjum.
Oto wyniki naszej ankiety.
Odpowiedzi udzielili:
Wśród innych pojawiły się odpowiedzi:
- mówię, żeby się ogarnął;
- pomagam, jak mogę;
- nie pomagam.
Po przeprowadzonej ankiecie możemy stwierdzić, że w naszej szkole są osoby, które pomagają, gardzą, a także przechodzą obojętnie koło bezdomnych. Ponad połowa uczniów pomaga bezdomnym, ale znajdują się osoby, które tej pomocy odmawiają. Uczniowie, którzy pomagają, robią to na różne sposoby: jedni wspomagają finansowo, wspierają akcje charytatywne, inni dają adresy placówek, w których mogą uzyskać pomoc, a także ofiarowują jedzenie. Gimnazjaliści naszej szkoły mają również różne opinie na temat bezdomnych. Połowa z nich sądzi, że potrzebują pomocy, natomiast druga połowa, że są sami sobie winni oraz, że są to ludzie chorzy lub uzależnieni. Niestety, pojawiły się także opinie obraźliwe. Dlaczego? Powodów może być kilka.
Być może anonimowość pozwoliła niektórym wyrazić takie poglądy. Powodem może też być niewiedza, uprzedzenie...
DOPÓKI WALCZYSZ, JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ - św. Augustyn
Problem bezdomności jest obecny również w kinie – zarówno w filmie dokumentalnym, jak i fabularnym. Twórcy i ich dzieła przedstawiają bezdomność o różnych „twarzach”, często przełamując zakorzenione w nas stereotypy.
Warto wspomnieć o filmie „Edi” Piotra Trzaskalskiego, wielokrotnie nagrodzonym na licznych festiwalach filmowych, który w 2002 r. reprezentował nasz kraj w oscarowej rywalizacji. To piękny, wzruszający i bardzo prosty film, opowiadający o człowieku, który mimo bardzo trudnej sytuacji życiowej, ciągle pozostaje wierny takim wartościom, jak: lojalność, przyjaźń, poświęcenie. Ponadto zło przyjmuje z godnością i stara się czynić dobro, bo jak twierdzi: "wigilia jest zawsze wtedy, kiedy my tego chcemy". Edi, zbieracz złomu, to oczytany, mądry człowiek, który jest dowodem na to, że o wartości człowieka nie świadczy ani jego pozycja, ani majątek czy wykształcenie.
Kolejny obraz to „Boisko bezdomnych” Kasi Adamik, ukazujący mieszkańców Dworca Centralnego walczących o utraconą godność. Do drużyny piłkarskiej złożonej z rozbitków życiowych dołącza były zawodnik reprezentacji piłkarskiej Polski, którego wielką karierę przerwała kontuzja. Dzięki spotkaniu z nim, zostaną przyjaciółmi i stworzą drużynę. Choć trudno w to uwierzyć, wkrótce wyruszą na podbój świata. Po mistrzostwo...
Zepchnięci na dalszy plan, na dalszy tor. Zapomniani, obdarci z szacunku. Bezdomni. Zmieńmy to. Nie pozwólmy, by stereotypy ich zniszczyły.
Małgorzata Dmytrak
Weronika Krupa
Wiktoria Żabińska
materiał powstał w ramach projektu edukacyjnego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz